W 2010 roku ukończyłam psychologię społeczną na warszawskiej uczelni SWPS (dziś zwącej się Uniwersytetem SWPS). Przez pierwsze dwa lata studiowałam dziennie, a pozostałe trzy - zaocznie. Czym różnią się te dwa tryby studiowania i który z nich jest moim zdaniem lepszy?
Udzielając odpowiedzi na to pytanie pominę kwestie finansowe. W moim przypadku każdy tryb studiowania, z uwagi na prywatny profil uczelni, był bowiem płatny (z niewielką korzyścią na cześć studiów zaocznych, które w skali roku były o około 1000 złotych tańsze).
Studia dzienne
Za czasów liceum, żeby dotrzeć na ósmą rano do szkoły, musiałam wstawać około szóstej (!) rano. Spędzałam tam około ośmiu godzin dziennie, pięć dni w tygodniu. A po powrocie do domu nadal siedziałam w książkach*. Pewnie dlatego założyłam, że studia dzienne będą wyglądać podobnie. Szybko zorientowałam się jednak, w jak wielkim byłam błędzie. Okazało się bowiem, że stacjonarny tryb studiowania bardzo odbiegał od tego, jakie miałam o nim wyobrażenie. Przede wszystkim – ku mojemu wielkiemu zdziwieniu – studia dzienne bardzo różniły się od nauki w liceum. Zajęcia nie odbywały się codziennie i nie trwały długich godzin, wręcz przeciwnie – były porozrzucane i często poprzedzielane tzw. okienkami. Moje ówczesne sublokatorki studiowały dziennie na Uniwersytecie Warszawskim. Jedna znajoma prawo, a druga – europeistykę. W ich przypadku sytuacja wyglądała podobnie.
* Z perspektywy czasu stwierdzam, że nauka w liceum to świetna namiastka znienawidzonej przeze mnie pracy na etat. Jest równie czasochłonna, absorbująca i męcząca jak ona.
Plusy studiów dziennych
Duża ilość wolnego czasu to bez wątpienia jeden z największych plusów studiów dziennych. Możemy go spędzać na wiele różnych sposobów, począwszy od pogłębiania wiedzy, poprzez rozwijanie swoich zainteresowań, a skończywszy na nawiązywaniu nowych znajomości i imprezowaniu.
Mnie osobiście pierwsze dwa lata studiów kojarzą się z chodzeniem w glanach, piciem taniego piwa w zadymionych pubach, nocnym szwendaniem się po Warszawie i czytaniem Tyrmanda, Houllebequea i Kundery. Tak się bowiem składa, że na ten czas przypadło apogeum mojego lansowania się na intelektualistkę. Kiedyś wydawało mi się, że znajomość nazwisk pisarzy i liczba przeczytanych pozycji świadczą o czyjejś inteligencji. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, w jak wielkim byłam błędzie. Dziś czytanie książek postrzegam jako jedną z wielu form rozrywki. Nie wartościuję jej jako lepszej lub gorszej od np. oglądania filmów.
W trakcie studiów dziennych prowadziłam aktywne życie towarzyskie. Zawarte przeze mnie wówczas znajomości okazały się jednak bezwartościowe i nie przetrwały próby czasu. Inna kwestia, że większość osób, które spotykamy w swoim życiu nie wnosi do niego niczego konstruktywnego: często zamiast inspirować i rozwijać, ciągnie nas w dół.
Minusy studiów dziennych
To, co na początku stanowiło zaletę, z czasem stało się dla mnie wadą. Imprezowanie szybko mi się znudziło, a duża ilość wolnego czasu mnie rozleniwiła. Postanowiłam więc znaleźć sobie jakąś pracę. Tym bardziej, że nie posiadałam zaplecza finansowego w postaci bogatych rodziców i za wszystkie rzeczy (prócz mieszkania) musiałam płacić samodzielnie. Na pierwszy rok studiów zarobiłam pracując fizycznie w Holandii. W związku z tym, że nie zamierzałam tam wracać, postanowiłam poszukać czegoś w Warszawie.
Początkowo nie było łatwo. Chaotyczny grafik uniemożliwiał mi znalezienie sensownej pracy. Ostatecznie zatrudniłam się jako kelnerka. Zarabianie własnych pieniędzy spodobało mi się na tyle, że w kolejnym semestrze połączyłam zajęcia w bloki, zyskując dodatkowy czas na pracę. Paradoksalnie, moje życie towarzyskie na tym nie ucierpiało, wręcz przeciwnie. Kto pracował w gastronomii, ten wie, o czym mówię ;-)
+ | - |
---|---|
+ dużo wolnego czasu + przedłużenie młodości + brak zobowiązań + możliwość rozwijania własnych pasji i zainteresowań + bogate życie towarzyskie |
- trudność w znalezieniu wartościowej pracy - brak doświadczenia zawodowego po ukończeniu studiów - późniejsze wejście w dorosłość - marnotrawienie czasu - problemy z płynnością finansową (w przypadku, kiedy musimy utrzymywać się sami) |
Studia zaoczne
Po dwóch latach nauki podjęłam decyzję o zmianie trybu studiowania. Złożyło się na to kilka względów:
- Praca i równoległe studiowanie stały się dla mnie czymś zupełnie normalnym.
- Bycie kelnerką zaczęło mnie denerwować. Owszem – zarabiałam całkiem dobre pieniądze, ale przestało mi to wystarczać. Czułam, że się nie rozwijam. Jednocześnie zdawałam sobie sprawę z tego, że ambitniejsza praca będzie się wiązać z koniecznością przejścia na etat. A to z kolei wykluczało dalsze studiowanie w trybie dziennym.
- W międzyczasie poznałam swojego ówczesnego partnera, który utwierdził mnie w przekonaniu, że w czasach, w których prawie każdy ma papier wyższej uczelni, najbardziej liczy się doświadczenie. Jako że był ode mnie sporo starszy i miał za sobą kilkanaście lat pracy w różnych korporacjach, postanowiłam mu w tej kwestii zaufać.
Plusy studiów zaocznych
W związku z tym, że zaocznie studiuje się weekendy, a zjazdy odbywają się średnio dwa razy w miesiącu, a czasem nawet rzadziej (np. w trakcie trwania świąt, długiego weekendu majowego itp), studenci niestacjonarni nie mają większych problemów ze znalezieniem pracy i – co za tym idzie – zarabianiem pieniędzy. I tak też było w moim przypadku. Przeniesienie się na studia zaoczne umożliwiło mi rozpoczęcie pracy w perfumerii Douglas. Mój plan był prosty: zostać konsultantką, a następnie przenieść się do działu marketingu.
Początki były trudne. Rozpoczęcie pracy na etat wymagało ode mnie samodyscypliny i dobrej organizacji. Bez nich pogodzenie studiów i pracy byłoby niemożliwe. Ale udało mi się. Po części była to zasługa mojego charakteru (lubię wyzwania), po części samego kierunku (psychologia nie jest zbyt trudna), a po części zmiany trybu studiów, których specyfika niejako wymusza opanowanie takich właśnie umiejętności. Paradoksalnie im więcej rzeczy ma się na głowie, tym lepiej jest się zorganizowanym. W rezultacie znika poczucie marnowania czasu, a w jego miejsce pojawiają się: duma i zadowolenie z samego siebie.
Był jeszcze jeden powód, dla którego studia zaoczne przypadły mi do gustu: większość osób, z którymi chodziłam na zajęcia, była starsza ode mnie. Wszyscy pracowali, a część miała już własne rodziny i dzieci. Siłą rzeczy ludzie ci posiadali więc bogatsze doświadczenie życiowe i mieli więcej do powiedzenia niż studenci studiów dziennych. Byli też o wiele bardziej od nich aktywni i nastawieni na dyskusję. Można to było dostrzec zarówno podczas wykładów jak i zajęć grupowych.
Szybko zauważyłam, że kontakt z osobami starszymi ode mnie wpływa na mnie pozytywnie, pozwalając mi się szybciej rozwijać. Przebywanie w takim towarzystwie polubiłam do tego stopnia, że praktycznie przestałam mieć kontakt ze swoimi rówieśnikami.
Minusy studiów zaocznych
Studiowanie zaoczne miało jednak kilka minusów. Podstawowym był chroniczny brak czasu.
Pracując w perfumerii Douglas miałam prawo do dwóch wolnych weekendów w miesiącu. Zamiast wypoczywać, spędzałam je na uczelni, co sprawiało, że byłam permanentnie zmęczona. Studia przestały być dla mnie przyjemnością, a zaczęły być czymś, co zaczęło mi przeszkadzać. W początkowym etapie studiów moja motywacja do nauki była bardzo duża. Z czasem ważniejsza stała się dla mnie praca.
Brak czasu skutkował ubogim życiem towarzyskim. Skończyły się wyjścia ze znajomymi i wspólne imprezy. Utrudniona integracja grupowa skutkowała z kolei problemami w realizowaniu zadań wymagających wspólnych spotkań. Każdy był bowiem zajęty swoim życiem i zawsze miał coś ciekawszego do zrobienia. Studia rzadko bywały priorytetem
Kolejnym minusem studiów zaocznych była konieczność samodzielnego opanowywania części materiału w domu. W związku z tym, że zjazdy odbywały się co dwa tygodnie, niemożliwością było w ciągu jednego weekendu nadrobić dwa tygodnie zajęć odbywających się w trybie stacjonarnym.
+ | - |
---|---|
+ doświadczenie zawodowe + płynność finansowa + samowystarczalność i niezależność + lepsze zdolności organizacyjne |
- większa liczba obowiązków - brak wolnego czasu - zmęczenie - ubogie życie towarzyskie - mniejsza wiedza - nie wszystkie kierunki można/należy studiować zaocznie |
Reasumując: zarówno studia dzienne jak i zaoczne mają swoje plusy i minusy. To, które z nich wybierzemy powinno zależeć od takich czynników jak:
- kierunek studiów
W przypadku studiów psychologicznych tryb studiowania okazał się nie mieć większego znaczenia. Należy jednak wziąć pod uwagę, że nie wszystkie kierunki można studiować w trybie niestacjonarnym – np. medycynę.
- możliwości
Zakładam, że gdybym za czasów studiów posiadała zaplecze finansowe, pewnie studiowałabym 5 lat dziennie. Najpewniej nie pracowałabym też jako kelnerka, tylko zainteresowałabym się jakimiś bezpłatnymi stażami związanymi z moim kierunkiem studiów.
- oczekiwania
Zupełnie inaczej będziemy podchodzić do studiów w przypadku, w którym będzie nam zależeć wyłącznie na tzw. papierze, a zupełnie inaczej w przypadku, gdy wybierzemy studia, z którymi będziemy wiązać swoją przyszłość. Jeśli najważniejsza będzie dla nas wiedza – lepiej wybrać studia dzienne. Ich największe aktywo – dużo wolnego czasu – umożliwi nam bowiem dogłębne poznanie tematu. Oczywiście pod warunkiem, że czas ten wykorzystamy w inteligentny sposób (zamiast go marnotrwić).
Z kolei w przypadku, w którym ważniejszy będzie dla nas papier – lepiej przenieść się na studia zaoczne i rozpocząć pracę. Radziłabym jednak robić to z głową. Owszem - praca sama w sobie uczy szacunku do pieniędzy i pozwala się usamodzielnić, a łączenie jej ze studiami uczy samodyscypliny i organizacji. Pytanie tylko, czy przenoszenie się na studia zaoczne tylko po to, by być barmanem czy kelnerką ma sens? Nie sądzę, by takie doświadczenie było istotne dla przyszłego pracodawcy. Bardziej liczy się praca związana z przyszłym stanowiskiem lub dziedziną, którą sana osoba chce się w życiu zajmować.
- charakter
Osoby leniwe i mające problem z zarządzaniem czasem z pewnością nie odnajdą się na studiach zaocznych. W ich przypadku lepszym rozwiązaniem będzie tryb stacjonarny.
Dla mnie osobiście zmiana trybu studiowania okazała się być bardzo dobrą decyzją. Pogodzenie studiów i pracy nie było co prawda łatwe, ale pozwoliło mi się szybko usamodzielnić. Do dziś jestem z tego powodu bardzo dumna.
Jakie są Wasze doświadczenia w tym zakresie? W jakim trybie Wy studiowaliście? Które studia Waszym zdaniem są lepsze: dzienne czy zaoczne?
Zachęcam Was również do obejrzenia filmu na temat plusów i minusów studiów dziennych i zaocznych :)