Większość klientów perfumerii zachowuje się w miarę normalnie. Istnieje jednak spora grupa osób, których zachowanie bardzo odbiega od normy – na niekorzyść. Poza jawnym łamaniem prawa, z którym mamy do czynienia w przypadku, kiedy ktoś dokonuje kradzieży, istnieje również szereg innych żenujących zachowań. Wątpliwych zarówno pod względem moralnym, etycznym, a czasem nawet higienicznym. Które z nich są najbardziej żenujące?
7 najbardziej żenujących zachowań klientów perfumerii
- Zjadanie pomadek
- Zjadanie kremów
- Permanentne testowanie kosmetyków
- Nadużywanie perfum
- Reklamowanie zużytych produktów
- Żebranie
- Gwiazdorzenie
1. Zjadanie pomadek
Rzadko się zdarza, by tester jakiejś pomadki skończył się wskutek jego nadmiernej ekspoatacji. Regularnie są one bowiem wymieniane na nowe lub zastąpowane innymi – z nowszych kolekcji. Jeśli zatem traficie na wybrakowany tester, możecie być pewni, że to skutek działalności klientek lubujących się w ich odgryzaniu. Kobiety te udają, że malują się daną pomadką, po czym – kiedy nikt nie patrzy – odgryzają ją u nasady, a następnie opuszczają perfumerię. Wyniesioną w ustach pomadkę wkładają później do etui po zużytej lub tańszej szmince. Ciekawa forma DIY, nie sądzicie?
Odgryzanie pomadek jest obrzydliwe. Nie tylko z etycznego punktu widzenia (to kradzież), ale również higienicznego. Kobiety, które się tym parają, nie zdają sobie sprawy z tego, że wkładają do ust prawdziwą bombę zarazków. Szminkę, której używały dziesiątki, jeśli nie setki obcych kobiet przed nimi - włącznie z narkomankami i osobami nie myjącymi zębów.
Pomadki po każdym użyciu lub przetestowaniu powinny być oczyszczane i dezynfekowane. W rzeczywistości tak się jednak nie dzieje. Z różnych względów. Dlatego też radziłabym ograniczyć testowanie szminek, błyszczyków itp. do niezbędnego minimum, stosując przy tym zasadę ograniczonego zaufania. Zamiast wierzyć konsultantkom/wizażystkom na słowo, że dany tester został zdezynfekowany, proście o jego oczyszczenie w Waszej obecności. Dopiero potem nałóżcie pomadkę na usta.
2. Zjadanie kremów
Czytanie ze zrozumieniem nie należy do rzeczy łatwych. Dla niektórych jeszcze trudniejsze jest jednak samo czytanie. Mimo że do kosmetyków dołączone są specjalne ulotki (w języku polskim), mało kto do nich zagląda. A stąd już tylko krok do niewłaściwego stosowania produktu. Połykanie ampułek antycellulitowych, nakładanie kremów nie tam, gdzie trzeba, zbyt rzadkie lub zbyt częste nakładanie kosmetyku – przykłady można by mnożyć. Nic nie pobije jednak legendarnych i - co gorsze - autentycznych historii o kobietach kupujących kawiorowy krem do twarzy La Prairie Skin Caviar.
Instrukcja obsługi tego kremu brzmi:
Przyciskać gazę wypełnioną porcją kawiorowych pereł do skóry, aby uwolnić fluid.
Imitująca kawior forma kremu i dołączona do niego metalowa łyżeczka/szpatułka wyraźnie sugerują jednak coś zgoła innego. W rezultacie niektóre Panie zjadają krem, a następnie niezadowolone wracają do perfumerii z informacją, że nie zadziałał.
3. Permanentne testowanie kosmetyków
Luksusowe kosmetyki to marzenie niejednej kobiety. Wśród tych, których nie stać na ich kupno, na szczególną uwagę zasługują próbkowiczki. Mają one opracowaną całą strategię działania, której podstawą jest nienaganny wygląd, na który składają się: fryzura, makijaż, futro, biżuteria i droga torebka. Wszystko to razem sprawia, że próbkowiczka wygląda jak milion dolarów i – co za tym idzie – sprawia wrażenie osoby zamożnej, którą stać na kupno drogich kosmetyków. Jako że jest świadoma tego, że konsultantki często oceniają klientki po wyglądzie, z premedytacją wykorzystuje to na swoją korzyść. Przeważnie jest bardzo miła. Wie, że od tego często zależy, czy i jak dużą dostanie próbkę. Zna nazwy wszystkich najdroższych marek kosmetyków i ich najbardziej ekskluzywne produkty – to właśnie one są jej głównym celem. Próbkowiczka to typ uwielbiającej się przemieszczać (a czasem i przebierać) nomadki. Zazwyczaj urządza sobie tournée po kilku perfumeriach, prosząc o próbkę jednego – tego samego - kremu. W rezultacie w jeden dzień potrafi uzbierać cały produkt nic za niego nie płacąc. Więcej na ten temat pisałam w tekście na temat 5 typów klientek perfumerii.
Wśród próbkowiczek znaleźć można również kobiety, które przychodzą do perfumerii wyłącznie po to, by się pomalować. Przechadzają się od standu do standu (marek luksusowych, a jakże!), wykonując cały makijaż, a następnie wychodzą nic nie kupując. Nie jest to co prawda działanie niedozwolone, za to bez wątpienia bardzo niehigieniczne. Amatorki wizażu używają bowiem ogólnie dostępnych w perfumerii pędzli i kosmetyków pełnych zarazków (w tym również wspomnianych wyżej pomadek).
4. Nadużywanie perfum
Zażywanie kąpieli zapachowych to w perfumeriach norma. Nadużywanie perfum przybiera w tym miejscu różne formy. Istnieją osobniki (ze szczególnym uwzględnieniem mężczyzn), dla których zlewanie się perfumami stanowi substytut niezawodnego skądinąd duetu w postaci wody i mydła. To najpewniej ten typ mężczyzn, którzy na pytanie: dlaczego ludzie używają perfum odpowiedzieliby najpewniej: po to, żeby nie śmierdzieć.
Do amatorów kąpieli zapachowych należą również „randkowicze“, którzy tuż przed miłosnym spotkaniem odwiedzają perfumerię w poszukiwaniu seksownych i uwodzicielskich zapachów. W końcu nie od dziś wiadomo, że powodzenie w zalotach zależy w głównej mierze od użytych perfum.
Fani Napoleona* starają się go naśladować, wylewając na siebie litry perfum. Zlewają się nimi od stóp do głów – dosłownie i w przenośni. Dokładnie tak, jak pewien starszy mężczyzna, który uwielbiał Chanel No. 5 - do tego stopnia, że spryskiwał nimi nawet głowę – tak intensywnie, że perfumy ściekały mu po twarzy. Nie był im jednak wierny. Kiedy zaczęłyśmy na jego widok chować tester, szybko znalazł sobie zamiennik.
Niektórzy stosują perfumy wewnętrznie (czytaj: doustnie). Pamiętacie scenę z filmu „Miś“, w której to jeden z bohaterów kupuje Przemysławkę, którą następnie ochoczo wypija? To mniej więcej ten typ, tyle że bardziej luksusowy. Bo w celu odświeżenia jamy ustnej (a raczej zaspokojenia tzw. głodu alkoholowego) nie stosuje tanich perfum, tylko te z najwyższej półki. Ekskluzywny menel chciałoby się rzec.
*Napoleon Bonaparte słynął ze swojego upodobania do perfum. Cesarz zużywał 60 (!) butelek jaśminowego ekstraktu co miesiąc.
5. Reklamowanie zużytych produktów
Reklamacje w perfumeriach są czymś normalnym i o ile nie noszą znamion nadużyć – często rozpatrywane są na korzyść klienta. Niektórzy ochoczo to wykorzystują. Zużywają dany produkt (perfumy, krem, pomadkę itp.) w połowie lub w całości, a następnie wracają twierdząc, że jest wadliwy i domagają się zwrotu pieniędzy. W związku z tym, że spektrum potencjalnych wad produktu jest szerokie, mają z czego wybierać. Zepsute opakowanie, złe działanie, podważanie oryginalności – przykłady można by mnożyć. Największą popularnością cieszą się jednak uczulenia. Trudno zweryfikować prawdziwość ich występowania, za to bardzo łatwo o nich opowiadać. A raczej zmyślać. Bo niemal zawsze w takich przypadkach mamy do czynienia z kłamaniem w żywe oczy, którego osobiście szczerze nie znoszę. Co gorsze – nie można dać tego po sobie poznać – takie standardy obsługi. Klient nasz Pan. Udajemy zatem, że wierzymy w zapewnienia klienta, po czym wypisujemy protokół reklamacji, choć wiemy, że najpewniej zostanie ona rozpatrzona negatywnie.
6. Żebranie
Istnieją osoby, które przychodzą do perfumerii wyłącznie po to, by wyżebrać próbki – czegokolwiek. Podczas gdy jedne skupiają się na wzbudzaniu litości („nie stać mnie“), te bardziej bezczelne – na negocjowaniu ilości. Jedna próbka nie wystarczy – musi być kilka. Inaczej nie da się przecież przetestować produktu. Po co? Tego nie wiadomo. Osoby te nigdy bowiem niczego nie kupują.
Osobliwą odmianę żebraczek stanowią stałe klientki perfumerii. Znają wszystkie konsultantki i są na czasie z wszelkimi nowościami i promocjami. Ich strategia działania jest bardziej wysublimowana i polega na wykorzystywaniu tzw. reguły wzajemności.
Zaprzyjaźniają się one z wybraną konsultantką, zwierzając się jej ze swoich problemów, przynosząc czekoladki. Dokonują częstych zakupów o małej wartości, w zamian oczekując prezentów. Nie próbek – giftów. Najlepiej takich, których wartość zniweluje nieprzyjemne uczucie związane z wydawaniem pieniędzy, np. ręcznik (do zakupu kulek do kąpieli o wartości kilku złotych) albo perfumowany żel pod prysznic (do mydełka za 20 złotych).
7. Gwiazdorzenie
Polscy celebryci to ciekawy temat do dyskusji. Wielu z nich nie cechują dobre maniery ani klasa, z jaką inni zwykli je utożsamiać. Wpraszanie się na eventy, lubowanie w zbieraniu darmoszki lub przyprowadzanie znajomych na premiery kosmetyczne w celu zebrania dodatkowej porcji kosmetyków to norma. Żenujące zachowania celebrytów zauważyć można również w perfumeriach. Pewna znana bardzo znana Pani z telewizji nie dość, że traktowała ludzi z góry, nie dość, że płaciła z nawet kilkutygodniowym opóźnieniem, to jeszcze po dokonaniu zakupów potrafiła podejść do półki z testerami perfum, wziąć sobie jeden z nich i powiedzieć: a to sobie biorę jako prezent do zakupów.
Bez komentarza.
Słyszeliście kiedyś o podobnych zachowaniach klientów w perfumariach? A może znacie jeszcze jakieś inne żenujące zachowania, których sami byliście świadkami?
Zachęcam również do obejrzenia filmu na temat 7 najbardziej żenujących zachowań klientów perfumerii: