Pracując w perfumerii Douglas miałam możliwość przetestowania wielu produktów do demakijażu. Przez moje ręce przewinęło się ich całe mnóstwo. Przy czym głównie były to produkty marek selektywnych, ze szczególnym uwzględnieniem płynów dwufazowych (działają najszybciej i najskuteczniej), Helena Rubinstein All Mascaras (nie byłam zadowolona), Lancome Bi-Facil (bez rewelacji), Chanel Precision Demaquillant Yeux Intense (nie należę do wielbicielek tej marki), Estee Lauder Take It Away (bubel)… Czego to ja nie używałam. Aż w końcu trafiłam na Clinique Take The Day Off Makeup Remover.
Muszę przyznać, że przez długi czas unikałam produktów tej marki, głównie dlatego, że jak na mój snobistyczny gust były zbyt mało luksusowe. Tym większe było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że Take The Day Off Makeup Remover okazał się być najlepszym płynem do demakijażu, jakiego kiedykolwiek używałam*. Z uwagi na fakt, że kilka dni temu, podczas wyprzedaży Estee Lauder zaopatrzyłam się w dwie sztuki tego cuda (ostatnio go nie było), postanowiłam o nim napisać.
* Dzisiaj chętnie wracam do produktów Clinique, ba! Mam wśród nich kilku ulubieńców, jak np. podkład Anti-Blemish Solusions. Może powinnam zrobić odrębny wpis poświęcony ulubionym produktom tej marki, co Wy na to?
Clinique Take The Day Off Makeup Remover
Podoba mi się w tym produkcie niemal wszystko, począwszy od opakowania, a skończywszy na działaniu.
Bardzo odpowiada mi formuła tego produktu. Jest bezzapachowa, nie podrażnia i nie uczula. Warstwy mieszają się bez najmniejszego problemu. Jeśli porządnie wstrząśniemy płyn przed użyciem (jak zaleca producent), spokojnie zdążymy zmyć makijaż z obu powiek. Pozbycie się cieni, maskary czy linera trwa dosłownie chwilę. Wystarczy tylko przyłożyć do oka zwilżony płatek, przytrzymać kilka sekund i voilà - wszystko ekspresowo się rozpuszcza. O konieczności pocierania rzęs nie ma nawet mowy. Nawet w przypadku użycia maskary wodoodpornej. Dzisiaj, specjalnie na potrzeby tego wpisu, nałożyłam na rzęsy maskarę Clinique Lash Power Long-Wearing Formula. Clinique Take The Day Off zmył ją bez żadnego problemu (tusz nie rozpuszczał się na waciku, tylko zsuwał z rzęs w postaci grudek).
Płyn nie jest zbyt tłusty. Pozostawia na skórze chwilowe uczucie lepkości, znane mi chociażby z kremu Clinique All About Eyes. W niczym mi to jednak nie przeszkadza, wręcz przeciwnie – przez moment można odnieść wrażenie, że powieki są dodatkowo nawilżone.
W zasadzie jedyne, do czego mogłabym się przyczepić to zakrętka. Została zaprojektowana w taki sposób, że trzeba ją najpierw docisnąć, a następnie pokręcić (jak w przypadku Domestosa), co niepotrzebnie wydłuża proces otwarcia produktu #niecierpliwa
Zmieniłabym również sposób dozowania produktu. W tej chwili otwór, przez który wydobywa się dwufaza jest zdecydowanie za szeroki, co wymusza uważne dozowanie płynu I może wpływać na zmniejszenie jego wydajności. #wygodna
Plusy | Minusy |
---|---|
+ bezzapachowy + nie podrażnia oczu + testowany ofmatologicznie + nie uczula + odpowniedni dla osób noszących szkła kontaktowe + wydajny + błyskawicznie usuwa makijaż, nawet wodoodporny |
- zakrętka - szeroki otwór |
Reasumując: Clinique Take The Day Off Makeup Remover to świetny płyn do demakijażu oczu, który z czystym sumieniem mogę polecić każdemu. Wraz z balsamem do demakijażu twarzy z tej samej serii o nazwie Clinique Take The Day Off Cleansing Balm stanowi duet niemal idealny.
- Znacie dwufazę Clinique Take The Day Off? Co o niej sądzicie?
- Jaki jest Wasz ulubiony produkt do demakijażu oczu?