W związku z tym, że byłam na wielu eventach, zaobserwowalam kilka bardzo interesujących i żenujących zachowań, o których chciałabym Wam napisać. Zdarzają się one dość regularnie (co oczywiście wcale nie oznacza, że eventy same w sobie są żenujące).
Jako że żenujące zachowania cechują zarówno organizatorów jak i uczestników eventów, opowiem o obu tych grupach.
10 najbardziej żenujących zachowań na eventach kosmetycznych
3. Dzielenie ludzi na lepszych i gorszych
1. Catering
Niemal na każdym evencie jest jakiś catering. Zdziwilibyście się, jak co poniektórzy się na niego rzucają. Zupełnie, jakby co najmniej od tygodnia niczego nie jedli. Wyobraźcie sobie, że niektóre blogerki/dziennikarki potrafią wziąć nawet jedzenie na wynos - schować lub wrzucić je do torby i wyjść. Zachowanie godne redaktorek luksusowych czasopism, nie ma co.
*Zdarza się to niemal na wszystkich eventach, nawet podczas pokazów mody, na których tworzą się niemiłosiernie długie kolejki po darmowe drinki. A najlepiej od razu po 5 sztuk - dla znajomych i żeby nie stać dwa razy (zupełnie jakby nie można było zostać w domu, kupić sobie wódki i zmieszać jej z sokiem).
2. Oszczędzanie
Kiedyś podczas premiery perfum pewnej bardzo znanej marki zabrakło jedzenia. Event podzielony był na części. Grupy, które zaproszono na wcześniejszą godzinę miały co jeść a pozostali - którzy przyszli na końcu - otrzymali resztki. Organizator chciał zaoszczędzić na cateringu.
Zdarzyło mi się również uczestniczyć w evencie (w luksusowym miejscu i drogiej marki), podczas którego nie było żadnego cateringu. Nie to, żebym miała o to pretensje. Ale potem wydarzyło się coś dziwnego - zaproszono nas na lampkę wina, po czym połowa z nas ją otrzymała a połowa została totalnie pominięta (do tej pory nie wiem, gdzie "schowało się" to wino).
3. Dzielenie ludzi na lepszych i gorszych
O tym, że firmy traktują blogerki jak "gorszy sort" pisałam już w artykule Jak firmy kosmetyczne traktują blogerki? Potwierdziła to nawet przedstawicielka jednej z agencji PR. W tym miejscu przypomnę jedynie, że chodzi o dzielenie ludzi na lepszych i gorszych - na ich oczach. Na tym samym evencie dziennikarki otrzymują torby z kosmetykami a blogerki niewiele lub nic. A wystarczyłoby na przykład wysłać te lepsze paczki kurierem na adres redakcji. Albo przestać zapraszać na eventy nic nie znaczące blogerki. Ale zdaje się, że nikt jeszcze na to nie wpadł.
4. Darmoszka
Jest i druga strona medalu. Na własne oczy widziałam, jak stali bywalcy kosmetycznych eventów zamiast jednej torby z darmoszką brali 2 lub 3 - stosując przy tym argumentację: „to dla redakcji”. Niektórzy z nich chodzą dosłownie na wszystkie eventy, począwszy od tych organizowanych przez bardzo drogie marki a skończywszy na tych tanich i nikomu nieznanych. Biorą wszystko jak idzie, zgodnie z zasadą: ilość nie jakość. Zrozumiałabym to jeszcze, gdyby za to bywanie osoby te otrzymywały pieniądze. Ale lakier do paznokci lub szminka?
Byłam również świadkiem sytuacji, w której to obrażona dziennikarka pojawiła się na evencie twierdząc, że się spieszy, bo za chwilę wyjeżdza na wakacje. Na rozmowę zbytnio nie miała czasu, ale na to, żeby przyjść i wziąć darmoszkę już tak.
5. Torby podróżne
Zdarza się również, że blogerki, które organizują eventy we własnym gronie przyjeżdżają na spotkanie z torbami podróżnymi. Po co? Po to, by zapakować do nich darmoszkę. Sponsorów i kosmetyków jest bowiem tyle, że blogerki traktują takie spotkanie jak prawdziwe łowy. A potem 50 z nich wychwala na swoich blogach te same produkty lub robi legendarne "rozdania".
6. Wpraszanie się na event
Można się „wpraszać” i wpraszać. Wpraszanie się na chama na event jest poniżej wszelkiej krytyki. Mnie osobiście zdarzyło się kilka razy „wprosić” na event. Jednak nie na zasadzie: przychodzę i koniec (nikogo wcześniej o tym nie uprzedzając), tylko wysyłając maila z pytaniem, czy mogę pojawić się na evencie (a po evencie wysyłając podziękowania). Robiłam tak w przypadku firm, z którymi nie miałam wcześniej styczności i których byłam ciekawa.
7. Osoby towarzyszące
Zdarza się również, że osoby zaproszone na event przychodzą na niego z „osobami towarzyszącymi”. Organizatorom niezręcznie jest taką osobę wyprosić. Zgadzają się więc na jej uczestnictwo. I w ten oto sposób darmoszkę otrzymują dwie osoby. Co ciekawe - robią tak nie tylko blogerki i dziennikarze, ale również „gwiazdy” i celebryci.
8. Podróbki
Niezwykle ciekawym doświadczeniem jest również obserwowanie ekskluzywnych eventów drogich marek kosmetycznych, które prowadzą Panie ubrane w podróbki - sukienki SZanel czy torebki Louis VUtton*.
*Jak kogoś nie stać na oryginał, to niech ubiera się w Zarze - w czym problem? Chyba nigdy tego nie zrozumiem.
9. Worki na śmieci
Każda normalna, szanująca się firma posiada tzw. stand makijażowy, prezentujący kosmetyki. Tymczasem zdarzyło mi się uczestniczyć w evencie, podczas którego Panie reprezentujące markę wyciągały produkty z worka imitującego ten na śmieci. Wyobraźcie to sobie tylko: ekskluzywny event, droga marka i zachowanie rodem wyjęte z bazaru.
10. ?
Punkt 10 celowo pozostawiam nieuzupełniony. Czeka na kolejną „bombę”.
Chodzenie na eventy kosmetyczne jeszcze do niedawna było dla mnie czymś normalnym. Dostawałam zaproszenia od różnych marek - z części korzystałam, z innych nie. Na początku wydawało mi się, że przyniesie mi to jakieś wymierne korzyści. Okazało się jednak, że poza stratą czasu nie przyniosło mi to NIC. Dlatego dzisiaj moje podejście jest zupełnie inne - nie mam ochoty chodzić na eventy. Zdecyduję się na to jedynie w przypadku, jeśli będzie to coś naprawdę wyjątkowego. W przeciwnym razie zostanę w domu i pobawię się z Lordem.