House of Sillage to prestiżowa marka perfum powstała w 2011 roku. W jej portfolio znajdują się wyłącznie damskie zapachy, produkowane we flakonach w dwóch różnych biżuteryjnych wersjach. Wersja podstawowa ozdobiona jest kryształami Swarovskiego, natomiast edycje limitowane posiadają nakrętki zdobione kamieniami szlachetnymi. To swoiste dzieła sztuki, stanowiące prawdziwą gratkę dla kolekcjonerów. A wszystko to za sprawą założycielki marki - Nicole Mather - wielkiej estetki i wielbicielki luksusu, dla której opakowanie perfum ma równie duże znaczenie jak sam zapach.
Dorastałam w docenianiu niezwykłości zapachu i tego jak przenosi on nas w zupełnie inne miejsce i czas. Pamiętając o tym, stworzyłam linię luksusowych i wyszukanych perfum. Zbierałam wiedzę od ludzi, którzy poświęcili swoje życie temu rodzajowi piękna i kolekcjonowali rzadkie komponenty z egzotycznych miejsc. Perfumy to synteza sztuki, rzemieślnictwa, tradycji i innowacji. W House of Sillage oddaliśmy nasze serca sztuce perfumiarstwa. Nasze kreacje, zapachy i opakowania, oferują ponadczasową elegancję. Zaprojektowane są specjalnie dla najbardziej wymagających klientów.
O perfumach marki House Of Sillage pisałam niedawno dla magazynu Forbes, w artykule o 5 najlepszych luksusowych markach perfum. Kiedy przedstawiciele marki dowiedzieli się o tym artykule, postanowili wysłać mi flakon wybranych perfum. Jako że najbardziej podobał mi się House Of Sillage Love Is In The Air, otrzymałam właśnie ten. Jest tak uroczy, że postanowiłam zrobić na jego temat odrębny wpis na blogu.
Flakon House Of Sillage Love Is In The Air, jak wszystkie zapachy z kolekcji tej marki, zapakowany został w pudełko podobne do tych, w jakich przechowuje się drogocenną biżuterię. Pod tym względem przypomina nieco Carner Barcelona Cuirs i Parfums de Marly Meliora.
W środku kryje przepiękny flakon - małe dzieło sztuki.
Choć w zamierzeniu przypominać ma królewską tiarę, mnie kojarzy się z muffinkami.
Korek flakonu - ozdobiony kryształkami Svarowskiego - jest dość ciężki (cięższy niż sam flakon), co sprawia, że dłuższe trzymanie go w dłoniach może być nieco problematyczne.
Całość prezentuje się naprawdę pięknie.
Pisząc o zapachu House Of Sillage Love Is In The Air wprost nie sposób ustrzec się od skojarzeń ze słynnym utworem Jean Paul Junga o tej samej nazwie. Wklejam link dla przypomnienia:
Miłość według House Of Sillage jest taka, jak ten utwór: beztroska i radosna. To z pewnością początkowy, sielski etap miłości, nazywany zauroczeniem lub zakochaniem, kiedy to na ukochaną osobę patrzymy przez różowe okulary i kiedy wydaje nam się, że tak będzie już zawsze. I tak jest - przynajmniej w kontekście tego zapachu. Love is In The Air to bowiem urocza, kwiatowo - owocowa kompozycja. Rozwija się w sposób linearny, niezbyt zmieniając się w miarę upływu czasu. Wyczywam tu bardzo lubianą przeze mnie śliwkę, dodającą zapachowi głębi oraz... ananasa (którego próżno szukać w spisie nut). Na początku - w pierwszych kilkunastu sekundach po aplikacji na skórę - może wydawać się zbyt słodki i intensywny, ale zaledwie kilka minut wystarcza, by wrażenie to odleciało w siną dal. W gruncie rzeczy to bowiem delikatny i bliskoskórny zapach. Dyskretny, bo nie pozostawiający za sobą ogona.
House Of Sillage Love Is In The Air to perfumy odpowiednie w zasadzie na każdą porę roku i okazję. Idealne dla romantyczek. Ale nie tylko. Przypadną do gustu również fankom takich zapachów jak Viktor & Rolf Flowerbomb czy Jimmy Choo EDP. Zauroczą nie tylko fanki perfum, ale również błyskotek (czyli niemal każdą kobietę). Ja nie jestem tutaj wyjątkiem :)
Skład |
|
Nos |
|
Data powstania |
2011 |
Trwałość |
ok. 8 godzin |
Cena | ok. 1700 zł / 75 ml |
Przydatny link | www.houseofsillage.com |