Kiedy 2 lata temu podejmowałam decyzję na temat tego, jak powinien nazywać się mój blog, najbardziej podobała mi się nazwa: leżę i pachnę, głównie ze względu na spójność z tematyką jak i humorystyczny wydżwięk. Jako że mam do siebie duży dystans, taka nazwa wydawała mi się idealna. Niestety okazało się, że w polskim internecie istnieje już strona o tej nazwie poświęcona tematyce perfum, w związku z czym musiałam z niej zrezygnować. Wtedy pojawił się pomysł na Olfaktorię. Skąd? Kiedyś miałam w zwyczaju zaznaczać i/lub notować sobie słowa z czasopism i książek, których znaczenia nie rozumiałam. Na słowo olfaktoria a raczej olfaktoryczny trafiłam poraz pierwszy kilka lat temu, czytając książkę "Pachnidło". Jako że bardzo mi się ono spodobało, postanowiłam sprawdzić, co dokładnie oznacza.
A zatem:
olfaktoryczny pochodzi od łacińskiego olfactus i oznacza: "węch, powonienie". Wyraz "olfakto-" (stosowany w złożeniach) oznacza "węch, powonienie, wrażliwość węchową".
Olfaktoryczny to inaczej: odbierany węchem, węchowy ( w przeciwieństwie do np. audytywny - odbierany słuchem, słuchowy czy kinestetyczny - odbierany dotykiem, czuciowy).
O słowie olfaktoryczny jak i jego znaczeniu przypomniało mi się w momencie, kiedy szukałam nazwy dla bloga. A że nie chciałam, żeby był to przymiotnik, uczyniłam z niego rzeczownik rodzaju żeńskiego (uwielbiam tworzyć neologizmy). I tak właśnie powstała Olfaktoria :D