Olfaktoria: Czy pamięta Pani jakieś zapachy ze swojego dzieciństwa?
Monika Wittchen: Od dzieciństwa uwielbiam zapach chryzantem. Pamiętam, że jak byłam mała to przed Świętem Zmarłych, pomagałam swoim dziadkom w sprzedawaniu tych kwiatów.
A dzisiaj? Jakie perfumy lubi Pani najbardziej?
Nie mam ulubionych perfum, głównie dlatego, że jestem osobą bardzo wymagającą, w związku z czym trudno sprostać moim oczekiwaniom.
Zakładam zatem, że często zmienia Pani zapachy?
Zdecydowanie tak. Nie przywiązuję się do konkretnych zapachów, bardzo lubię je zmieniać, np. innego zapachu używać rano, a innego wieczorem. Poza tym lubię poznawać i testować wszelkie nowości.
Gdzie najczęściej kupuje Pani perfumy?
Perfumy kupuję pod wpływem impulsu, najczęściej na lotniskach lub w sieciowych perfumeriach w Polsce.
Czy przywiązuje Pani wagę do marek kupowanych zapachów?
Jestem typową klientką, która zwraca uwagę na marki. Bardzo lubię na przykład perfumy marki Chanel, przede wszystkim Coco Mademoiselle.
A Chanel No. 5? Co Pani myśli o tym zapachu?
Powiem Pani w ramach ciekawostki, że kiedy byłam młodsza, nie znosiłam tego zapachu, ale z czasem bardzo się do niego przekonałam. Aktualnie używam Chanel No. 5 w wersji perfumowanej.
Według najnowszych badań, statystyczna Polka posiada w domu 5 flakonów perfum. A Pani?
Jeszcze do niedawna byłam typową, statystyczną Polką. Jednak od czasu, kiedy zaangażowałam się w projekt stworzenia kolekcji zapachów Wittchen, o wiele bardziej zainteresowałam się tematyką perfum. Od tego czasu kolekcja moich perfum zaczęła się sukcesywnie powiększać.
Wittchen istnieje na rynku już ponad 20 - ścia lat. Kiedy pojawił się pomysł na stworzenie kolekcji zapachów? Stało się to wskutek sugestii Państwa klientów, czy też była to Państwa inicjatywa?
Nasi klienci pytali przede wszystkim o poszerzanie kolekcji obuwia. Perfumy były natomiast naszym pomysłem, który kiełkował w naszych głowach przez kilka lat. Stworzenie perfum jest kolejnym etapem rozwoju firmy. Na początku skupialiśmy się na tym, by dopieszczać wszelkie skórzane wyroby sygnowane logo Wittchen. Następnie zdecydowaliśmy się na stworzenie własnej kolekcji obuwia, bo to był bardzo ważny produkt, którego brakowało w naszym asortymencie. Kilka miesięcy temu otworzyliśmy również pierwszy butik dedykowany w całości obuwiu - Wittchen Shoes (Złote Tarasy, Warszawa – przyp.red.). Teraz przyszła kolej na perfumy. Bardzo zależało nam na tym, żeby wprowadzić je do sprzedaży w 2011 roku, jeszcze przed Świętami Bożego Narodzenia. I tak też się stało.
Często podkreśla Pani w wywiadach, że największym innowatorem w firmie Wittchen jest Pani mąż – Jędrzej Wittchen. To on wytycza nowe ścieżki rozwoju firmy i wszelkie rzeczy związane z kreacją pochodzą właśnie od niego. Czy pomysł stworzenia perfum był również jego autorstwa?
Można powiedzieć, że to był pomysł męża. Jednak z producentami kontaktowaliśmy się wspólnie. Późniejszą koordynacją wszystkich elementów tego przedsięwzięcia zajmowałam się już samodzielnie.
Jak wyglądała praca nad stworzeniem perfum Wittchen?
Najpierw szukaliśmy odpowiedniego producenta perfum – musieliśmy odwiedzić kilka różnych zakładów. Wybranie tego, naszym zdaniem najlepszego, zajęło nam sporo czasu. Ostatecznie wybraliśmy jedną z fabryk w Grasse. Następnie skontaktowaliśmy się z jej dyrektorem, Jean Pierre - Roux, któremu przekazaliśmy informacje na temat naszej marki oraz jej produktów. Na podstawie tych danych stworzono i wysłano do nas różne kompozycje, z których wybraliśmy cztery najlepsze. W międzyczasie pracowaliśmy również nad projektem flakonów i opakowań zewnętrznych. Zgranie wszystkich elementów tego przedsięwzięcia było bardzo czasochłonne. W rezultacie cały proces trwał przeszło rok.
Czy w tym czasie zetknęli się Państwo z jakimiś problemami?
Nie, nie przypominam sobie. Natomiast w tej chwili problemem jest dla nas niewątpliwie to, że wciąż fizycznie nie ma w sprzedaży czwartego zapachu (Sud – przyp. red.). Jest to problem natury technicznej i niebawem powinniśmy go rozwiązać.
Wittchen słynie przede wszystkich z produktów galanteryjnych wysokiej jakości. Dlaczego zatem w żadnym z zapachów marki nie zastosowano składnika o zapachu skóry?
Chcieliśmy, aby perfumy były czymś zupełnie odrębnym od naszych dotychczasowych, pachnących skórą produktów. Dlatego nie użyliśmy ich w składzie naszych zapachów.
Perfumom z kolekcji Wittchen nadano nazwy czterech stron świata - po francusku: Nord (północ), Sud (południe), Ouest (zachód) i Est (wschód). Skąd taki pomysł? Bardzo często Państwo podróżują, nie tylko ze względu na pracę, ale również dlatego, że to Państwa wielka pasja. Ciekawi mnie, czy nie było przypadkiem tak, że chcieli Państwo tę pasję odzwierciedlić w perfumach za pomocą ich nazw?
Flakony perfum Wittchen |
Owszem, można tak powiedzieć. Bardzo lubimy podróże, stanowią one dla nas ogromne źródło inspiracji. Zauważyliśmy, że jak wyjeżdżamy, to odświeżają się nasze umysły, w rezultacie czego pojawiają się nowe pomysły. I tak było również w przypadku zapachów. Na początku zupełnie nie wiedzieliśmy, jak do tego wszystkiego podejść: ile oraz jakie zapachy stworzyć. I dla kogo. Pomysł na nazwy powstał w trakcie prac nad projektem, a dokładniej po tym, jak postanowiliśmy, że stworzymy kolekcję 4 zapachów. Kobieta, mężczyzna, północ, południe… Sposób przyporządkowania podpowiedziała nam intuicja. Poza tym lubimy symetrię - stąd ta decyzja.
Jak klienci Wittchen zareagowali na kolekcję Państwa zapachów?
Od momentu pojawienia się tych perfum w salonach Wittchen byłam w kontakcie z naszymi sprzedawcami, którzy na bieżąco przekazywali mi uwagi dotyczące reakcji klientów. Najbardziej spodobała mi się opinia kobiety, która po przetestowaniu Nord stwierdziła, że pachnie on jak prawdziwy mężczyzna.
Postanowili Państwo stworzyć dwa męskie oraz dwa damskie zapachy, podczas gdy na rynku perfum panuje aktualnie tendencja do produkowania zapachów unisex, przeznaczonych dla obu płci. Co Pani o tym sądzi?
Jestem tradycjonalistką, w związku z tym jestem zwolenniczką podziału perfum na męskie i damskie. Perfum typu unisex nie używałabym nawet wtedy, gdyby mi się podobały.
Które zapachy z kolekcji Wittchen podobają się Państwu najbardziej?
Jean Paul Gaultier Fleur du Male |
Osobiście najbardziej odpowiada mi kwiatowy Est. Mój mąż ma specyficzny gust. Lubi bardzo mocne i wyraziste zapachy, takie jak np. Jean Paul Gaultier Fleur du Male, w związku z tym zależało mu na tym, aby wprowadzić do sprzedaży właśnie tego typu zapach. Jednak z racji tego, że jego preferencje nie zdobyły uznania w kręgu osób, które wspólnie z nami testowały przysyłane do nas z Grasse mieszanki, postanowił odpuścić. Ze wszystkich zapachów, które stworzyliśmy, najbardziej odpowiada mu ten, którego jeszcze nie ma na rynku, czyli Sud.
Flakony perfum Wittchen mają bardzo proste, klasyczne flakony. Kto je dla Państwa zaprojektował?
Zrobiła to manager ds. wizerunku marek grupy Wittchen, projektantka - Małgorzata Growińska.
Perfumy powstały we francuskim Grasse - stolicy światowego perfumiarstwa. A opakowania zewnętrzne i flakony?
Flakony i opakowanie zewnętrzne również zostały wyprodukowane we Francji, w fabryce w Nicei.
Ile sztuk perfum wyprodukowali Państwo do tej pory?
Kilka tysięcy, po kilkaset sztuk każdego z czterech zapachów znajdujących się w kolekcji. Jeśli się sprzedadzą, zamówimy kolejne partie.
O stworzeniu perfum Wittchen dowiedziałam się przez przypadek w październiku 2011 roku, przeglądając listopadowy numer miesięcznika Pani (jeden z najbardziej popularnych, luksusowych miesięczników dla kobiet w Polsce – przy. red.). Było to jedyne pismo, w którym znalazła się wówczas reklama tych perfum.
Zamieszczenie pierwszej reklamy akurat w tym piśmie nie było dziełem przypadku, wręcz przeciwnie. W związku z tym, że profil czytelniczek Pani (osoby wykształcone, zamożne, z dużych miast – przyp. red.) jest zbliżony do profilu klientów Wittchen, postanowiliśmy pierwszą reklamę perfum zamieścić właśnie tam. Osobiście bardzo lubię i cenię sobie miesięcznik Pani.
Aktualnie reklamę perfum Wittchen znaleźć można również w innym magazynach, w tym – co ciekawe – w KMAG. Rozumiem, że w tym przypadku idea była taka, aby za pomocą perfum przyciągnąć do marki osoby młode – podobnie, jak robią to marki zagraniczne. Wskazuje na to zarówno profil czytelników KMAG, jak i sam plakat reklamowy.
Plakat reklamowy perfum Wittchen |
Absolutnie ma Pani rację. Przebywając w salonach firmowych zauważyłam, że często ludzie młodzi przychodzą do nas po to, by np. kupić rodzicom w prezencie któryś z naszych produktów i vice versa, ich dobrze sytuowani rodzice kupują swoim dzieciom pierwszy portfel lub rękawiczki, w związku z czym ludzie młodzi również noszą nasze wyroby. Kampania reklamowa perfum autorstwa Roberta Wolańskiego, z którym od lat współpracujemy, przedstawia markę w nowym świetle. Chcieliśmy w ten sposób pokazać inną, młodszą twarz marki Wittchen.
Zamierzają Państwo przeprowadzić telewizyjną kampanię perfum Wittchen?
Tym razem niestety nie udało nam się tego zrobić, gdyż zapachy ukazały się w sprzedaży dość późno, bo dopiero na kilka dni przed Świętami Bożego Narodzenia. Ale w przyszłości jak najbardziej, zamierzamy to zrobić.
Czy planują Państwo rozszerzyć ofertę o kolejne zapachy albo np. o produkty uzupełniające typu balsam do ciała, żel pod prysznic, itd.?
Nie wykluczamy, że w przyszłości rozszerzymy kolekcję o kolejne zapachy lub produkty typu woda toaletowa albo czyste perfumy, aczkolwiek myślę, że woda perfumowana to jest bardzo fajny kompromis. W ofercie pojawią się również próbki naszych zapachów. O produktach uzupełniających jednak nie myśleliśmy.
W tej chwili zapachy Wittchen można kupić jedynie w Państwa sklepach tradycyjnych oraz online. Czy planują Państwo, wzorem takich zagranicznych marek jak Hermes czy Prada sprzedawać swoje zapachy w perfumeriach sieciowych, takich jak Douglas czy Sephora?
Jesteśmy w trakcie rozmów z tymi perfumeriami, także myślę, że to nastąpi wkrótce.
Ostatnio polski rynek perfumeryjny przeżywa swoisty renesans. W 2011 roku w sprzedaży ukazało się więcej zapachów niż łącznie w ciągu kilkunastu ostatnich lat. Swoje perfumy stworzyli min. Michał Szulc, Radosław Majdan, a także polskie firmy odzieżowe, takie jak: Mohito, Tiffi czy Próchnik. A teraz również i Państwo. Która polska marka powinna Pani zdaniem stworzyć własne perfumy?
Moim zdaniem własne zapachy powinny stworzyć jeszcze polskie marki kosmetyczne, takie jak Dr Irena Eris czy AA. Myślę, że to byłby świetny pomysł.