Moda na molekuły
Zupełnie niedawno, w artykule TOP 20 najdziwniejszych zapachów, pisałam o tym, że producenci niszowych perfum muszą posuwać się coraz dalej, by móc czymś jeszcze zaskoczyć bogatszych i bardziej wymagających klientów, pragnących pachnieć jak nikt inny w ich otoczeniu. Dlatego tak duże zainteresowanie wzbudzają tzw. perfumy molekularne, których skład bazuje na pojedynczych, sztucznie wyprodukowanych składnikach, zapewniając im trudny do podrobienia aromat. Z tego typu propozycją wyszła niszowa firma Juliette Has A Gun, oferując kompozycję nazwaną przewrotnie “Not a perfume”. Jest to zapach oparty wyłącznie na ambroxie, syntetycznym odpowiedniku ambry. Składnik ten, o wzorze chemicznym C16H28O, został uzyskany w latach 50. przez zakład Firmenich, jako odpowiedź na potrzeby producentów, dla których zdobycie naturalnej ambry było ograniczone ze względu na zbyt wysokie koszty wydobycia. Ambra to bowiem wysuszona i wyrzucona na brzeg wydzielina z przewodu pokarmowego kaszalota (walenia żyjącego w oceanach). Jak można się więc domyślić, zdobycie jej nie należy do łatwych zadań.
Rewolucja w perfumerii to blef
Ambrox ze względu na swój ciepły i długo utrzymujący się aromat jest najczęściej wykorzystywany przez perfumiarzy jako nuta bazowa, ponieważ jest świetnym wykończeniem i dopełnieniem zapachu. Bardzo rzadko wydobywany jest na pierwszy plan, a już na pewno nigdy wcześniej nie był używany jako jedyny składnik perfum. Firma Juliette Has A Gun w tekstach reklamowych prezentowała “Not a perfume” jako coś rewolucyjnego, będącego formą protestu wobec konwencjonalnych i sztampowych perfum. Zamknięta w oryginalnym flakonie ciecz, sprzedawana w nielicznych elitarnych perfumeriach za niemałą cenę (114$/100 ml) wydaje się być czymś w sam raz do zaspokojenia nawet najbardziej snobistycznych gustów. Kiedy jednak przyjrzeć się temu konceptowi na spokojnie, odzierając go ze wszystkich marketingowych formułek, nie można pozbyć się wrażenia, że za wysoką cenę otrzymuje się przysłowiowego “kota w worku”. Ambrox bowiem jest do nabycia, m.in. w internetowych sklepach z olejkami zapachowymi. Chociaż nie znajduje się w wymyślnym opakowaniu, jest oferowany w śmiesznej cenie, za ok. 5$! Za tak niskie pieniądze można zostać swoim własnym, prywatnym perfumiarzem.
Ambrox kontra molekuły
Kolejną kwestią wzbudzającą wątpliwości jest innowacyjność tego projektu, o której tak szumnie informuje firma Juliette Has A Gun. O ile bowiem samego ambroxu rzeczywiście nie można było dotychczas kupić w formie perfum, to jako dominujący składnik wykorzystał go Geza Schoen, komponując swoje, słynne już Escentric 02. Jego propozycja wydaje się o wiele ciekawsza od dość absurdalnego pomysłu Juliette..., ponieważ ambrax został przez niego uzupełniony delikatnie o kilka innych składników, tworząc w rezultacie pełnowartościowe perfumy, posiadające swoją głębię i rozwijające się na skórze. Nie można więc zarzucić Schoenowi, że poszedł “na łatwiznę”, co bez problemu można wytknąć Romano Ricciemu (wnukowi Niny Ricci), właścicielowi Juliette... Jest to o tyle niezrozumiałe posunięcie, ponieważ wcześniej firma ta była ceniona za niebanalne kompozycje, np. serię inspirowaną bohaterkami sztuk Szekspira. W końcu jednak pomysły się najwyraźniej skończyły i trzeba było się posunąć do marketingowego hochsztaplerstwa.
Perfumy do picia
Kolejną sprawą, którą Ricci skopiował od innej firmy perfumeryjnej, jest plakat reklamujący “Not a perfume”. Ciekawe na pierwszy rzut oka zdjęcie, na którym widnieje twarz dziewczyny, która pije perfumy przez słomkę, jest plagiatem fotografii firmy Moschino z lat 80. reklamującej ich sztandarowy zapach “Moschino”.
W ramach podsumowania tej całej sprawy i ogólnie trendu anty-perfumeryjnego, warto zapoznać się z komentarzem jednego z użytkowników strony nstperfume.com, w którym sparodiował on górnolotne hasła reklamowe niektórych perfumiarzy, próbujące ukryć smutną prawdę, że król w rzeczywistości jest nagi.
“Uwaga: Chciałbym zaprezentować debiutujące właśnie na rynku moje nowe anty-perfumy: bezwonne HOH. Perfumy zawierają ultraczysty kwas hydroliczny, naturalnie występujący molekuł, który odgrywa kluczową rolę w wielu życiowych procesach zachodzących w ludzkim organizmie, a właściwie to w każdym organizmie żyjącym na Ziemi. Ta bezbarwna, bezsmakowa substancja jest oczyszczona do poziomu 99,99% czystości, następnie zamykana w lekkich, przezroczystych, ergonomicznie zaprojektowanych butelkach. Bezwonne HOH, zaaplikowane wprost na ciało, wytwarza oszałamiające poczucie świeżości I orzeźwienia. Zawiera bardzo lekki, delikatny aromat. Jest to kompozycja tak czysta I naturalna, że może być nawet aplikowana bezpośrednio do wnętrza ciała bez żadnego ryzyka. Dostępna w pojemnościach 500 i 1000 ml za cenę odpowiednio 100 ml / 175$.“