O stworzeniu własnych perfum myśłał już od dawna. Jednak dopiero za namową przyjaciela zdecydował się to marzenie zrealizować. O tym, jak do tego doszło opowiada opowiada jego twórca - Radosław Majdan.
Jakie zapachy z dzieciństwa szczególnie utkwiły Ci w pamięci?
Okres dzieciństwa kojarzy mi się przede wszystkim z zapachem butaprenu i pasty do podłogi, której używano w szkole, do której uczęszczałem. Strasznie mi się podobały te zapachy, nie wiem, dlaczego. Pamiętam również zapach waty cukrowej, którą rodzice kupowali mi podczas wakacji spędzanych nad morzem, w Międzyzdrojach.
Ile miałeś lat, kiedy zacząłeś używać zapachów?
To było bardzo dawno temu. Mogłem mieć jakieś 12 lat. Pamiętam, że używałem wtedy dezodorantu Rexona.
Nie za wcześnie jak na tak młodego chłopaka?
Zapachów zacząłem używać znacznie wcześniej niż moi rówieśnicy. Wynikało to z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze, mam starszą siostrę, która dokształcała mnie w różnych dziedzinach życia, w tym również w dziedzinie zapachowej. Używała ona perfum i często opowiadała mi o tym, że lubi jak faceci ładnie pachną. I to pozostało mi w pamięci. Po drugie, od mniej więcej 15 - 16 roku życia grałem w reprezentacji Polski w piłce nożnej, co wiązało się z częstymi wyjazdami za granicę. Wtedy były zupełnie inne czasy i młodym ludziom ciężko było wyjechać z kraju, w związku z czym jak jeździłem na zgrupowania reprezentacji, to miałem dostęp do wielu produktów, w tym perfum, których w Polsce wtedy nie było.
Zakładam, że to właśnie za granicą kupiłeś swoje pierwsze perfumy?
Tak. Podczas jednego z wyjazdów kupiłem sobie perfumy Adidasa - w żółtej butelce, z czarną nakrętką. Pamiętam, że dziewczynom bardzo podobał się ten zapach. Mówiły, że zawsze wiedziały, kiedy przyszedłem do szkoły – wyczuwały mnie ponoć aż na drugim końcu korytarza.
Widzę, że już od najmłodszych lat miałeś skłonność do przesady w dawkowaniu perfum. Pamiętam, jak spotkałam Cię kiedyś latem w Złotych Tarasach i zszokowało mnie to, że zapach Twoich perfum można było wyczuć z odległości kilkunastu metrów.
Ogólnie z perfumami mam tak, że po jakimś czasie przestaję je czuć, zwłaszcza, jeśli dany zapach idealnie do mnie pasuje. Wówczas rzeczywiście zdarza mi się przesadzić. Zdaję sobie sprawę z tego, że czasami jest to niefajne dla osób przebywających w moim otoczeniu. Miałem nawet kiedyś taką jedną dziwną sytuację w windzie – tak mocno się wyperfumowałem, że myślałem, że kobieta, z którą jechałem, zemdleje.
Przyznaj się lepiej, że Ty po prostu lubisz, kiedy wszyscy dookoła czują Twój zapach.
Owszem, podobnie jak lubię, kiedy podobna łuna zapachu ciągnie się za kobietami, co ma bardzo często miejsce w samolotach, w przypadku stewardess. Bardzo podoba mi się, jak one przechodzą, pozostawiając za sobą woń zmysłowych perfum. Uważam, że to bardzo kobiece. Oczywiście pod warunkiem, że perfumy są fajne, bo jeżeli nie, to wtedy to trochę odrzuca.
To taki trochę paradoks, nie sądzisz?
To prawda. Bo widzisz, ja jednak wolę jak jest ta przysłowiowa luna, ale jeśli perfumy są słodkie, ostre i męczące, to nie.
Wnioskuję z tego, że preferujesz świeże zapachy. Jakich perfum używałeś do tej pory?
To prawda. Ja mam tak z perfumami, że bardzo się do nich przyzwyczajam, w związku z czym jak któreś mi się spodobają, to później bardzo długo ich używam i rzadko je zmieniam. Długo używałem zapachu Emporio Armani He, a także Versace Pour Homme. Jednak najdłużej, bo około 5 – 6 lat stosowałem Issey Miyake L’eau d’Issey Pour Homme. Uważam, że świetnie komponował się on z moim pH skóry. Przez krótki czas używałem również Le Male Jean Paul Gaultier oraz Dolce & Gabbana Pour Homme.
Zdarzyło Ci się kiedyś kupić zapach, który na początku bardzo Ci się podobał, a później wprost nie mogłeś go znieść?
Tak. Kupiłem kiedyś perfumy A*Man, które okazały się dla mnie zbyt mocne i bardzo szybko zaczęły mnie męczyć. Do dziś robi mi się od nich niedobrze.
Czy przy wyborze perfum kierujesz się ich marką?
Gdybyś mi dała do wyboru 3 blottery (papierki, na których testuje się zapachy – przyp.red.) z perfumami, i okazałoby się, że najbardziej podobają mi się te najtańsze, to wybrałbym właśnie te. Marka nie ma dla mnie większego znaczenia. Najważniejszy jest dla mnie zapach – jeśli mi się nie podoba, to nie ma szans, że go kupię.
A gdyby okazało się, że wybrałeś damski zapach?
Ja? To niemożliwe.
Dlaczego? Biorąc pod uwagę fakt, że powstaje coraz więcej damskich zapachów zbliżonych swoim składem do najbardziej charakterystycznych męskich perfum, to jest to całkiem prawdopodobne.
To jakaś abstrakcyjna sytuacja by była, nie sądzę, że wybrałbym taki zapach. Ale gdyby to jednak nastąpiło, to myślę, że nie chciałbym go używać z obawy, że po jakimś czasie stałby się on dla mnie równie nie do zniesienia jak A*Men.
Zatem marka perfum nie ma dla Ciebie znaczenia. A opakowanie?
Lubię, kiedy perfumy mają designerskie opakowanie, ale nie jest to czynnik decydujący o ich zakupie. Najważniejszy jest dla mnie sam zapach.
Czyli nie dobierasz perfum do koloru łazienki?
Zdecydowanie nie (śmiech).
A gdybyś miał powiedzieć, które opakowania perfum najbardziej Ci się podobają?
Kiedyś podobał mi się flakon Jean Paul Gaultier Le Male. Jednak mimo to po jakimś czasie przestałem używać tego zapachu. Zawsze podobały mi się również flakony perfum Giorgio Armani He oraz She, wyglądające trochę jak solniczka i pieprzniczka. W sumie nie były to jakieś wyjątkowo wyszukane flakony, ale podobała mi się sama idea – to, że zostały stworzone po to, by wzajemnie się uzupełniać. Aktualnie bardzo podoba mi się opakowanie Versace Pour Homme, które w przeciwieństwie do wielu projektów słynącej z ostentacji marki Versace, jest bardzo proste, surowe i z klasą. Jednak jak już wcześniej powiedziałem, w moim przypadku o wyborze perfum decyduje przede wszystkim ich zapach. Opakowanie to dla mnie sprawa drugorzędna.
Zdarza Ci się kupować kobietom perfumy w prezencie?
Tak. Uważam, że to bardzo fajny, uniwersalny prezent. Jak nie ma się pomysłu na prezent, to kupuje się właśnie perfumy, dobierając do nich ewentualnie jakiś krem.
Zakładam, że zanim kupisz dany zapach, robisz wcześniej tzw. research?
Zawsze robię research. Najczęściej wypytuję wspólnych znajomych o to, jakie perfumy lubi dana kobieta. Pozwala mi to unikąć kupienia czegoś, co jej nie przypadnie do gustu.
Masz swoje ulubione damskie zapachy?
Tak, jest ich kilka, min.: Issey Miyake L’eau d’Issey EDT, Giorgio Armani Aqua di Gio, Paco Rabanne Ultraviolet, Versace Bright Crystal.
Umówiłeś się kiedykolwiek na randkę z kobietą tylko dlatego, że spodobały Ci się jej perfumy?
Zawsze zwracałem uwagę na to, jak pachną ludzie, szczególnie kobiety. Moim zdaniem kobieta może być zmysłowa nie tylko poprzez spojrzenie, sposób poruszania się czy wysławiania, ale również poprzez to, jak pachnie. Zdarzyło mi się tego doświadczyć.
Powiesz mi, czym pachniała tamta kobieta?
Mogę Ci jedynie powiedzieć, że pachniała przepięknie.
Jesteś bardzo wrażliwy na punkcie zapachów. Co zatem myślisz o facetach, którzy w ogóle nie używają perfum?
To nie jest fajne, kiedy spoceni faceci męczą sobą wszystkich dookoła, zwłaszcza latem, kiedy wprost niemożliwą rzeczą jest się nie pocić.
Zakładam, że spotkałeś kiedyś takiego osobnika. Co wtedy zrobiłeś?
Nic, bo to nie był mój przyjaciel. Ale gdyby był to mój przyjaciel, to z pewnością zwróciłbym mu na to uwagę i powiedział mu, żeby używał więcej dezodorantu lub sztyftu. Ale miałem kiedyś taką jedną koleżankę - fajną, atrakcyjną kobietę, która miała nieprzyjemny pot. Perfumowala się, ale jak się spociła, to nie pachniała ładnie.
Powiedziałeś jej o tym?
Nie - po prostu nie dopuszczałem do sytuacji, w których mogłaby się spocić (śmiech). A tak na poważnie, to ona nie miała na to żadneg
o wpływu, to było niezależne od niej.
Brytyjskie badania wykazały, że mężczyźni lubią, kiedy kobieta pachnie domową pieczenią. Co o tym sądzisz?
Z pewnością nie pachną tak kobiece kobiety. Osobiście nie chciałbym, żeby moja kobieta tak pachniała.
Ludzie często porównują Cię do Davida Beckhama. Jak na to reagujesz?
Mam do tego neutralny stosunek. Nie mam kompleksu na punkcie Beckhama, zatem wymyślone przez dziennikarzy określenie: "polski David Beckham" nie napawa mnie ani dumą ani złością.
Zatem kto zainspirował Cię do stworzenia własnych perfum?
Na pewno nie David Beckham. Nigdy nie był on moją inspiracją, zwłaszcza w kontekście perfum. Poza tym nie podobają mi się jego zapachy. O stworzeniu własnych perfum myślałem już od dawna. Bardzo chciałem stworzyć coś, co wiązałoby się z moją osobą i jednocześnie stanowiło coś zupełnie odrębnego od piłki nożnej. Do realizacji tego pomysłu ostatecznie namówił mnie jednak Marcin (Marcin Szczutkowski – manager Radka – przyp.red.). To on znalazł we Francji firmę, która podjęła się wyprodukowania moich perfum.
Jak wyglądał proces powstawania Twojego zapachu?
Na początku opisałem, jak go sobie wyobrażam. Przede wszystkim nie chciałem, żeby to był zbyt słodki i mocny zapach. Zależało mi również na tym, żeby nie pachniał tak, jak większość typowych męskich wód, zwłaszcza kolońskich. Chciałem, aby podobał się on przede wszystkim kobietom, bo to one najczęściej decydują o tym, czym perfumują się ich mężczyźni. W odpowiedzi na moje wymagania firma z Francji przysłała mi kilka propozycji, spośród których wybrałem tą, która mi najbardziej odpowiadała.
Kto wymyślił opakowanie Twoich perfum?
Pomysłodawcą rozwiązań byłem ja, natomiast wykonawcą – współpracujący ze mną grafik. Od początku chciałem, by flakon moich perfum miał owalny kształt oraz czarny, matowy kolor, gdyż uważam, że matowa czerń jest bardzo elegancka. Sam wymyśliłem również nazwę (od razu wiedziałem, że będzie w kolorze złotym) oraz sygnaturę w postaci moich inicjałów.
Nazwałeś swoje perfumy Vabun. Dlaczego?
Vabun oznacza złotego jastrzębia. Jest to indiański odpowiednik mojego znaku zodiaku, czyli byka. Mam słabość do kultury indiańskiej, w związku z czym zależało mi na tym, aby nazwa moich perfum w jakiś sposób do tego nawiązywała. Poza tym złoty jastrząb jest symbolem świtu, dopływu nowej energii i odrodzenia, a to idealnie odzwierciedla rozpoczęcie nowego etapu w moim życiu, jakim było stworzenie własnych perfum.
Do jakich mężczyzn skierowany jest Twój zapach?
Do wszystkich tych, którzy są nowocześni i nietuzinkowi, mają swój własny styl, ale nie boją się eksperymentować. Niewątpliwie jest to zapach dla mężczyzn, którzy są pewni siebie, ale nie zarozumiali. Wiek nie odgrywa tu żadnego znaczenia – Vabun mogą używać zarówno sportowcy jak i rockendrollowcy.
Jak za pomocą kilku słów mógłbyś określić swoje perfumy?
Męskie, zmysłowe, działające na wyobraźnię.
Do jakiego zwierzęcia mógłbyś je porównać?
Ze względu na kolor butelki i charakter zapachu porównałbym je do czarnej pantery. Pantery mają niesamowitą grację i wdzięk. Przyciagają na zasadzie niedostępności. Są jednocześnie piękne i niebezpieczne.
I, jak większość kotów, dwulicowe.
Tak, chociaż słyszałem, że ludzie, którzy mają koty mówią, że są one bardziej charakterne od psów. Ja nie mam kota, ogólnie za nimi nie przepadam. Ale czarna pantera to dla mnie symbol siły, klasy i elegancji.
Zdjęcia do kampanii reklamowej Twoich perfum wykonała Justyna Steczkowska. Jak doszło do Waszej współpracy?
Bardzo zależało mi na tym, żeby zdjęcia miały wyraz artystyczny i ukazywały moją osobę widzianą oczyma stuprocentowej kobiety, a za taką uważam właśnie Justynę. To wspaniała artystka. Robi naprawdę świetne zdjęcia. Zadzwoniłem więc do niej z propozycją współpracy. To ona wymyśliła całą koncepcję sesji i czarno – biały klimat zdjęć.
Ze względu na to, że oboje jesteście na co dzień bardzo zapracowani, sesja trwała niecałe dwie godziny. Nie masz poczucia, że gdyby trwała ona nieco dłużej, to mogłyby powstać o wiele lepsze zdjęcia?
To naturalne, że im więcej nad czymś pracujesz, tym lepiej to robisz. Pewnie gdyby sesja trwała dłużej, powstałoby o wiele więcej zdjęć, w związku z czym i wybór byłby większy. Niemniej jednak jestem bardzo zadowolony z tych zdjęć, które powstały.
Czy Twoje perfumy będą reklamowane w telewizji?
Niestety nie.
W takim razie ile jest prawdy w plotkach głoszących, że w jednej z reklam Twoich perfum wystąpi Izabela Janachowska (tancerka, z którą Radek tańczył w programie „Taniec z gwiazdami” – przyp.red.)?
Rozmawiałem o tym z Izą i ona się zgodziła. Nie miała to być jednak telewizyjna wersja reklamy, tylko specjalna sesja zdjęciowa do prasy. Najprawdopodobniej będzie to kolejny etap promocji zapachu. Póki co powstał specjalny film promujący mój zapach.
Zastosowano w nim utwór ze ścieżki dźwiękowej kultowego „Requiem dla snu”. Skąd taki pomysł?
Wybrałem ten utwór, ponieważ uważam, że jest piękny i niesamowicie przejmujący. Wykorzystałem go również wcześniej w jednym z filmów ukazujących moje zmagania na boisku piłkarskim.
Prace nad stworzeniem Twojego zapachu trwały ponad rok. Czy w tym czasie zetknąłeś się z jakimiś szczególnymi problemami, jeśli chodzi o ten projekt?
Paradoksalnie największy problem nie dotyczył samego procesu powstawania zapachu, a jego premiery. Bardzo trudno było ustalić odpowiedni termin tego wydarzenia, który pasowałby zarówno mnie jak i osobie prowadzącej całą imprezę, a także zespołowi Lady Pank, który miał na niej wystąpić. W rezultacie termin zmieniany był wielokrotnie. W pewnym momencie myślałem już, że nigdy nie uda się zrobić tej premiery. Ale na szczęście wszystko się udało.
Premiera Twoich perfum odbyła się 7 października w warszawskim klubie Bank. Otaczał Cię na niej wianuszek pięknych, młodych i skąpo ubranych kobiet…
Hostessy były ubrane wyzywająco, aczkolwiek zmysłowo. Moim zdaniem wyglądały bardzo fajnie. Wyobrażam sobie, że właśnie takie kobiety będą przyciągać mężczyźni używający moich perfum.
Jak na Vabun zareagowali Twoi znajomi?
98 % osób (głównie kobiet), które zapytałem o zdanie, stwierdziły, że perfumy bardzo im się podobają. Mężczyznom ten zapach również przypadł do gustu. Najlepiej świadczy o tym chyba fakt, że aktualnie używa go nawet kilku facetów z mojej drużyny, i bynamniej nie robią oni tego z grzeczności.
Myślałeś o tym, żeby stworzyć damską wersję swoich perfum?
Zamierzam to zrobić. Na razie skupiam się jednak wyłącznie na męskiej wersji Vabun. Niedługo planuję wprowadzić do stałej oferty również żel pod prysznic i antyperspirant o tym zapachu. Sam zawsze wraz z perfumami kupuję całą gamę produktów uzupełniających. Pamiętam, że kiedyś kupiłem nawet mydło w kostce o zapachu Issey Miyake L’eau d’Issey Pour Homme EDT, które włożyłem następnie do szafy. Zapachem tym przesiąkły wtedy wszystkie moje ubrania.
Nie sądzisz, że to trochę ryzykowne? Mężczyzna używający całej gamy produktów pielęgnacyjnych to w Polsce wciąż prawdziwa rzadkość.
Wiem, dlatego chciałbym, przynajmniej na początku, do zakupu Vabun dodawać w ramach promocji żel pod prysznic o pojemności 400 ml.
Czy wiadomo już, gdzie można będzie kupić Twoje perfumy?
Perfumy będą dostępne w sklepach na terenie całej Polski.
Jedna z czytelniczek mojego bloga zapytała, skąd u Ciebie to wyczucie stylu i smaku?
To bardzo ciekawe pytanie. Myślę, że takie rzeczy w dużej mierze wynosi się z domu. Choć w moim przypadku bardzo dużą rolę odegrały również moje indywdualne cechy charakteru, a także własne doświadczenia i to, z jakimi ludźmi przebywam na co dzień. Moje wyczucie stylu i smaku jest zatem wynikiem mieszanki różnych elementów.
Co jest dla Ciebie najważniejsze w życiu?
Charakter, honor i szacunek do własnego siebie i innych. Ale również autentyczność i niezależność światopoglądowa.
Czy jesteś w stanie wyobrazić sobie, jak to wszystko mogłoby razem pachnieć?
To naprawdę trudne pytanie. Na pewno nie byłoby to nic słodkiego ani korzennego. Raczej byłby to świeży, cytrusowy zapach z domieszką czegoś zajebistego.
Na premierze Vabun była obecna Twoja mama. Podobają jej się Twoje perfumy?
Oczywiście. Mama jest ze mnie bardzo dumna.
***
Vabun - typ : leśno - owocowy
Nuty głowy: truskawka, jabłko, ananas, kminek, szałwia, grapefruit, żywica elemi
Nuty serca : mięta, wytrawne drzewo, jaśmin, cynamon, gałka muszkatołowa
Nuty bazy: bób tonka, wanilia, piżmo, kwiat pomarańczy
***
Recenzja perfum Radosław Majdana Vabun: