Michał Szulc: ja nie jestem H&M

czwartek, 6 października 2011    0    Wywiady

Michał Szulc: ja nie jestem H&M

Wywiad z Michałem Szulcem – pierwszym polskim projektantem mody, który stworzył swoje własne perfumy o nazwie Sale 01.

Stworzenie własnych perfum było jego marzeniem. Jego realizacja – niesamowitą, trwającą przeszło rok przygodą. O tym, jak powstawał pierwszy zapach polskiego projektanta mody opowiada jego twórca -  Michał Szulc.

Pamiętasz jakieś zapachy ze swojego dzieciństwa?

Tak. Są wśród nich zarówno zapachy najbliższego otoczenia, takie jak zapach mojego rodzinnego domu czy mieszkania mojej babci jak i zapachy związane z jedzeniem. Przypominam sobie o nich bardzo często, w najmniej oczekiwanych momentach, nawet  we śnie.

Śnią Ci się zapachy?

To są „zwykłe” sny, ale czuję w nich zapachy otoczenia: jedzenia, trawy, „świeżego” powietrza. Wszystko zależy od scenografii.

Woda kolońska FiordCzy posiadasz jakieś wyjątkowe wspomnienie zapachowe z dzieciństwa?

Pamiętam, że w latach 80-tych, kiedy wracałem do domu ze szkoły w Łodzi, przechodziłem obok kiosku, w którym na wystawie znajdowały się butelki wody kolońskiej „Fiord“. Była to jedna z najbardziej popularnych wód w czasach PRL-u. Samego zapachu nie kojarzę, doskonale pamiętam natomiast charakterystyczny wygląd butelki. Był to gładki na dole, rzeźbiony ku górze walec. Ten design strasznie mi się podobał i chciałem go powtórzyć tworząc własne perfumy. To było moim marzeniem, którego nie udało się zrealizować. 

Jaką rolę odgrywają w Twoim życiu zapachy?

Ciężko mi jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Czuję je, zwracam na nie uwagę, ale chyba z racji wykształcenia i zawodu stawiam znacznie bardziej na „oko” niż „nos”.

Skąd wziął się zatem pomysł na stworzenie własnych perfum?

Moje ubrania bardzo często pojawiają się w magazynach o modzie, ich czytelnicy pytają mnie, gdzie można kupić poszczególne modele; pytają, czy mam sklep. Bardzo długo o tym myślałem, jednak stwierdziłem, że nie byłbym w stanie takiego sklepu utrzymać. Wówczas pomyślałem o sprzedaży internetowej. Na początku podchodziłem do tego bardzo sceptycznie. Zawsze uważałem, że taki sklep jest zaburzeniem właściwych zakupów, przynajmniej jeżeli chodzi o ubrania. W końcu żeby coś kupić, trzeba to najpierw dotknąć, przymierzyć i sprawdzić jak wygląda na sylwetce. Ostatecznie postanowiłem jednak spróbować i sprawdzić, czy taki sklep ma w ogóle sens. Wtedy pomyślałem, że dobrze by było, gdybym oprócz ciuchów z mojej kolekcji umieścił w nim także coś niesamowitego, nierealnego. Coś, o stworzeniu czego się marzy, co byłoby dla mnie nowym wyzwaniem, czymś trochę innym od "konfekcji", ale nie do końca oderwanym od jej estetyki. Jednocześnie chciałem, żeby to było coś, czego nie dałoby się sprzedać przez internet. Wtedy pomyślałem o perfumach.

Jednym słowem chciałeś zrobić eksperyment?

Tak. Poza tym zawsze zastanawiało mnie to, że pojawiają się osoby bez przygotowania plastycznego, robią kolekcję, stają się projektantami z dnia na dzień. Ja zrobiłem coś takiego z perfumami. Nie spodziewałem się jednak, że ktoś się nimi zainteresuje.

Dlaczego?

Po pierwsze – kto miałby kupić „Sale 01“? Po drugie – kto kupiłby zapach przez internet? Zakładałem, że inni będą mieć podobne wątpliwości. Myliłem się.

Od czego zacząłeś realizację marzenia o posiadaniu własnych perfum?

Od poszukiwania firmy, która mogłaby mi w tym pomóc. Sam nigdy nie byłbym w stanie tego zrobić.

W jaki sposób znalazłeś tę firmę?

Przez Internet. Początkowo szukałem jej na stronach zagranicznych, jednak ostatecznie znalazłem ją w Polsce.

Czym dokładnie zajmowała się ta firma w trakcie trwania całego projektu?

Pełniła rolę pośrednika. Przeprowadzała wszystkie rozmowy, zarówno te z twórcami kompozycji, jak i producentami butelek. Pomagała mi na każdym etapie tworzenia zapachu.

Jak przebiegała Wasza współpraca?

Opisałem, jak wyobrażam sobie sam zapach, jego butelkę oraz opakowanie. Przesłałem również zdjęcia ubrań pochodzących z moich kolekcji – chciałem, żeby zapach był ich dopełnieniem.

Jaka cecha w kontekście samej kompozycji zapachowej była dla Ciebie szczególnie istotna?

Od samego początku zakładałem, że Sale 01 będzie ciężki i słodki jednocześnie; intrygujący, ale nie narzucając się.

Co wydarzyło się po tym, jak przekazałeś wszystkie te informacje?

Po jakimś czasie od wysłania zdjęć kolekcji, opisu zapachu i jego opakowania przysłano mi do przetestowania kilkadziesiąt olejków zapachowych, spośród których wybrałem te, które mi najbardziej odpowiadały. Zatem to ktoś za mnie zrobił pierwszą selekcję i z morza zapachów wybrał te, które najlepiej odpowiadały moim wyobrażeniom. Po moim wyborze nastąpiła kolejna weryfikacja. W związku z tym, że pewnych zapachów nie można było ze sobą połączyć, odbyła się ich zamiana lub wykluczenie z kompozycji. Esencje zostały zmieszane i dotarły do mnie w formie próbki. Miałem możliwość dokonania zmian, jednak okazało się to zupełnie niepotrzebne, bo już po pierwszym "psiknięciu" wiedziałem, że to jest właśnie to.

Posiadasz w domu recepturę swoich perfum?

Niestety nie. Całą dokumentację posiada firma, z którą współpracowałem. Otrzymałem od niej jedynie listę alergenów (informacja potrzebna do zamieszczenia na opakowaniu – przyp.red.) oraz dokument o możliwości wprowadzenia Sale‘a do sprzedaży. W recepturę nie mam jednak wglądu.

Ile czasu trwało, zanim powstał Twój zapach?

Cały proces trwał prawie rok, przy czym najwięcej czasu pochłonęło stworzenie samej kompozycji zapachowej.

Z jakimi problemami zetknąłeś się w tym czasie?

Droga od pomysłu do pierwszej butelki Sale 01, była dość wyboista. Problemów bylo mnóstwo. Na początku szukałem firmy, która podejmie sie zadania wyprodukowania tego zapachu. Wysłałem w tej sprawie niezliczoną ilość maili. Później pojawiły się problemy z butelką. Perfumy były z założenia projektem niszowym. Na początku myślałem o tym, by wyprodukować jedynie 200 - 300 sztuk, tylko dla siebie, jak wszystko, co do tej pory robiłem. Jednak szybko okazało się, że takiej ilości butelek nikt dla mnie nie wyprodukuje.1000 sztuk to było niezbędne minimum, w dodatku naciągnięte do granic możliwości. Co gorsza, okazało się, że nawet przy takim zamówieniu nikt nie wyprodukuje dla mnie flakonu o wymarzonym kształcie (wody kolońskiej Fiord – przyp.red.) Marzenie to mogłem zrealizować jedynie przy zamówieniu wynoszącym powyżej 8 tysięcy sztuk.

Co zrobiłeś, gdy się o tym dowiedziałeś?

Nie było mnie stać na to, żeby zamówić aż tyle butelek. Musiałem wybrać któryś z gotowych flakonów znajdujących się w ofercie polskiej huty szkła.

Jak wyglądał ten flakon?

To była zwykła, przezroczysta butelka w kształcie prostopadłościanu (zdjęcie flakonu ukazało się w marcowym wydaniu magazynu Viva!Moda - przyp.red.)

Michał Szulc Perfumy sale01Czegoś tu nie rozumiem. Butelka Sale 01 jest przecież obła, w dodatku do tego biała...

Właściwie nie powinienem o tym mówić, ale... Ostateczny wygląd butelki to kwestia przypadku, a raczej szczęśliwego zbiegu okoliczności.

To znaczy?

Sale 01 to w istocie przerobiona wersja butelki, w której otrzymałem pierwszą i jak się później okazało, ostatnią próbkę moich perfum. Pierwotna wersja była przezroczysta. Wyprodukowano ją w małej ilości i z wadą produkcyjną w postaci zbyt widocznego, wypukłego zgrzewu. Dla mnie ta skaza była jednak dodatkowym atutem tej butelki. Zrobiłem więc wszystko, żeby to w niej zamknąć zapach.

Co wydarzyło się później?

Zaczęła się cała przyjemność graficzna i pytania, co z tą butelką zrobić. Zacząłem rysować i zastanawiać się, jak powinna wyglądać. Na początku chciałem, żeby była czarna. Próba czarnego nadruku była jednak absolutnie nieudana, w związku z czym pomysł upadł. I wtedy zdecydowałem się na biel.

A nakrętka?

Nie miało być nakrętki, ale okazało się, że trzeba ją dodać, żeby zabezpieczyć butelki w trakcie transportu. Zakładam jednak, że każdy, kto kupuje Sale 01 wyrzuca ich korek.

Podsumowując: gdyby butelka Sale 01 miała wyglądać tak, jak ją sobie wymarzyłeś, to...

To wyglądałaby dokładnie tak, jak butelka wody Fiord. W drugiej kolejności byłaby czarna z przezroczystymi napisami. Niemniej jednak ostateczna wersja jest bardzo zadowalającym kompromisem.

Twarzą, a raczej ciałem Twojego zapachu została Marzena Pokrzywińska. Skąd ten wybór?

Jeśli chodzi o moje sesje, wyboru modelek zwykle dokonuje fotograf, czyli Łukasz Ziętek. To on zaproponował Marzenę. Nie ukrywam, że nie protestowałem, bo Marzenę znałem i podziwiałem od dłuższego czasu.

O czym opowiada sesja zdjęciowa, której zdjęcia znajdują się wewnątrz opakowania?

Dla mnie ta sesja jest opisem tego, czym są perfumy, zarówno zapach jak i opakowanie.

Marzena Pokrzywińska Sesja Perfumy Michał Szulc sale01

Co zatem oznaczają: nagie ciało modelki i czerwona tkanina, którą trzyma ona w dłoniach?

Nie odpowiem na to pytanie. Inspiracje, symbolika, nawiązania i skojarzenia zostawiam tylko dla siebie i z niecierpliwością czekam na konstruktywne interpretacje odbiorców.

Dostrzegam tu jednak pewną konsekwencję. Wadliwa butelka, zdjęcia bez retuszu, ślady Louboutinów na podłodze...

Masz rację. Chcę, żeby cały koncept składał się w spójną całość. Według mnie tak właśnie jest. Ale nie lubię komentować wielu rzeczy, które robię, wydaje mi się, że to zbędne.

Dlaczego?

Perfumy to najbardziej osobista rzecz, jaką do tej pory stworzyłem. Mówienie o nich nie przychodzi mi z łatwością, zresztą czy o zapachu należy opowiadać? Samo opowiadanie powoduje, że ma ich w pewnych sytuacjach dość. Tak jak w przypadku zamieszania powstałego wokół Sale 01. Drażniło mnie ono na tyle, że na moment musiałem odstawić te perfumy na bok; na premierę w GaliLu (6 września w perfumerii GaliLu odbyła się premiera Sale 01, na której obecny był Michał Szulc - przyp.red.) już ich na przykład nie użyłem.

A propos GaliLu – co sądzisz o tej perfumerii?

Znam GaliLu bardzo długo i jestem wiernym fanem tego konceptu. Od zawsze byłem pod wrażeniem wnętrza tej perfumerii. Wcześniej podziwiałem je jednak tylko z zewnątrz - nie miałem odwagi, żeby wejść do środka.

Jak w takim razie udało Ci się nawiązać współpracę z GaliLu?

Do tej pory wiele rzeczy związanych z moją działalnością odbywało się w jakimś sensie poza mną. W tym przypadku również tak było. W trakcie trwania Warsaw Fashion Street magazyn InStyle zaprosił mnie do zaprezentowania swojej kolekcji i perfum. W pewnym momencie w namiocie pojawił się Piotr Zachara (redaktor naczelny InStyle’a – przyp.red.). Przetestował Sale, zapytał, czy rozmawiałem o nich z właścicielkami Galilu. Nie rozmawiałem. Piotr sam skontaktował się z GaliLu i umówił mnie na spotkanie.

Masz naprawdę dużo szczęścia. Nieczęsto zdarzają się takie sytuacje.

Wiem i zdaję sobie z tego sprawę. Dlatego tym bardziej dziękuję Piotrowi za ogromne wsparcie.

Zakładam, że zanim stworzyłeś swoje perfumy, używałeś jakichś “normalnych“ zapachów?

Nigdy nie miałem rozbudowanej kolekcji perfum. Przez długi czas używałem tylko Kenzo Jungle. Bardzo lubiłem również Quiet Morning Miller et Bertaux, które dostałem w prezencie od Ilony (żona Michała - przyp.red.). Ale używałem też typowych „sephorowych“ zapachów, jak Opium YSL czy YSL L’homme.

Prada Infusion Homme Cologne FlakonZdarzyło Ci się kiedykolwiek dokonać nietrafionego zakupu perfum?

Pracując w przemyśle bardzo dużo podróżowałem, w związku z czym zapachy kupowałem głównie zagranicą. Pamiętam, że będąc kiedyś w Hong Kongu kupiłem sobie perfumy Prada Infusion d‘Homme Cologne, które po jakimś czasie musiałem odstawić, bo po prostu zaczęły mnie irytować. Nie używałem ich do momentu, kiedy zupełnie przypadkiem odkryłem, że w połączeniu z innym zapachem pachną niesamowicie.

Jakie zapachy, poza perfumami, lubisz w życiu codziennym?

Lubię zapachy jedzenia, od zawsze. Wyjątkowym jest dla mnie zapach małego dziecka, ale to pewnie z racji tego, że jestem ojcem. Lubię również zapachy perfum mojej żony.

Rozumiem, że teraz używacie głównie Twoich perfum?

Oczywiście! W końcu Sale 01 to uniseks. Mamy w domu kilka otwartych butelek. Jedyną rzeczą, jaką Ilona stosuje jako przerywnik jest zapach Eau d’Italie Bois d‘ Ombrie (zapach dostępny w perfumerii GaliLu – przyp. red.).

Czy stworzenie perfum uniseks było Twoim zamiarem od samego początku?

Zdecydowanie tak.

Jakie to ma przełożenie na sprzedaż Sale 01? Kto kupuje Twoje perfumy najchętniej - kobiety czy meżczyźni?

Mężczyźni generalnie ich nie kupują. Głównie są to jednak kobiety. Chociaż to dość dziwne, bo wiele spośród nich przyznaje, że Sale spodobał się on również ich mężczyznom. Niewątpliwie na mężczyznach Sale 01 pachnie zupełnie inaczej niż na kobietach. Ale to jest naturalne; perfumy na każdej skórze zachowują się przecież inaczej.

Pierwsza wzmianka o tym, że tworzysz perfumy ukazała sie w marcu, w magazynie Viva!Moda. Jaki był wówczas odzew?

Nie było prawie żadnego. Pierwsze zamówienia pojawiły się po publikacji informacji o Sale 01 na facebookowym profilu magazynu Elle.

I wtedy nastąpił boom?

Sale 01 kupił ktoś, kto później pochwalił się tym zakupem na portalu wizaż.pl. I wtedy tak naprawdę wszystko się zaczęło.

Do czego mógłbyś porównać swoje perfumy?

To jest najtrudniejsze i najbardziej osobiste pytanie, jakie mi zadałaś. Nie wiem, czy jestem gotów, żeby na nie odpowiedzieć…

Wielu osobom Twój zapach kojarzy się z dentystą. Jak myślisz, jaka jest tego przyczyna?

Wiesz, że nigdy wcześniej nie zwróciłem na to uwagi? Dopiero jak o tym usłyszałem, to stwierdziłem, że coś w tym jest. Czuć to zwłaszcza na początku. Z pewnością jest to zasługa goździków. Uważam jednak, że to absolutny atut.

Ile kosztowało Cię stworzenie Sale 01?

W stworzenie i wyprodukowanie własnych perfum zainwestowalem kilkadziesiąt tysięcy złotych - wszystkie pieniądze, jakie odkładałem przez 5 lat korporacyjnej pracy.

Czy koszt tej inwestycji zdążył Ci się już zwrócić?

Perfumy mi się nie zwróciły i nie zwrócą się jeszcze bardzo długo. Nie po to powstały.

Ile zapachów udało Ci się do tej pory sprzedać?

Ze wszystkich 1000 sztuk sprzedała się połowa.

Co się stanie, kiedy cały zapas Twoich perfum zostanie sprzedany?

Nic. Wyprodukowanych zostało 1000 sztuk i więcej nie będzie. Słowo się rzekło. Ja nie jestem H&M i nie chce być H&M. 1000 sztuk to i tak strasznie dużo.

Ile butelek planujesz sobie zostawić na swój własny użytek, skoro nie planujesz produkować kolejnych sztuk?

Założyłem sobie kiedyś, że 100 butelek zostaje dla mnie: 50 sztuk dla mojej córki i 50 dla mnie.

Co poradziłbyś osobom, które tak, jak Ty, marzą o tym, żeby mieć własne perfumy?

Poradziłbym, żeby zrealizowały swoje marzenia. Dla mnie to była niesamowita przygoda.

Michał Szulc Logo

Podobał Ci się ten artykuł?

Jeśli tak, to zapisz się do mojego newslettera, aby otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach o perfumach i nie tylko. Nikomu nie ujawnię Twojego adresu!