Nowe, mocniejsze i intensywniejsze kompozycje stworzył Jacques Cavallier, współautor takich hitów sprzedażowych jak: Dior Midnight Poison, Yves Saint Laurent Elle czy Lancome Magnifique. Prócz nut zapachowych zmianie uległy również butelki perfum Diamonds.
MARNA IMITACJA
Co do samych kompozycji nie mam żadnych zastrzeżeń, gdyż zbytnio mnie one nie interesują. Oryginalny Diamonds nie przypadł mi do gustu, podobnie zresztą jak jego pozostałe wersje. O męskim zapachu nawet nie wspominam, bo najzwyczajniej w świecie nie jest tego wart.
O wiele ciekawszy temat stanowią dla mnie flakony. Obrobione w photoshopie zdjęcia dotychczasowych wersji Diamonds przedstawiają je na wzór błyszczących i odbijających światło diamentów, zadając tym samym kłam rzeczywistości. Tak naprawdę to tylko kolejny zwykły kawałek szkła marnie imitujący drogocenny kamień, z blaskiem mający niewiele wspólnego. Ten, kto patrząc na plakat oczami wyobraźni zobaczy błyszczący się flakon,w perfumerii dozna wielkiego zawodu.
Niezależnie od tego, czy patrzymy na flakon w sztucznym oświetleniu panującym w perfumerii czy też w świetle dziennym, widzimy tylko kawałek szkła marnie imitującego drogocenny kamień. Negatywnego wrażenia nie neutralizuje nawet kolor zawartego w nich płynu. Pozbawione blasku diamenty sprawiają wrażenie tanich nudnych i odtwórczych, podobnych do setek innych stojących na perfumeryjnych półkach.
Ten, kto widział choć jeden flakon Diamonds na żywo, ten dokładnie wie, o co mi chodzi.
BLACK KARAT
Nawiązujące stylistyką do czarnych diamentów (karbonado) flakony Black Carat, w przeciwieństwie do swych marnych poprzedników prezentują się o niebo lepiej. Ich kolor nie tylko świetnie oddaje intensywny charakter kompozycji zapachowej, ale dodaje jej również splendoru i elegancji. Jeśli dodać do tego informację, że produkt jest limitowany i dostępny tylko w wybranych miejscach na świecie można być pewnym, że odniesie on sukces.
PLAKAT REKLAMOWY
Na uwagę zasługuje również plakat reklamowy, będący kolejnym dowodem na to, że piękno tkwi w prostocie. Prosty w formie, niesamowicie przykuwajacy uwagę plakat. Zdecydowanie lepszy od swoich "poprzedników", wpisujących się w powszechnie praktykowany dziś schemat zatrudniania znanej osoby do reklamowania danego produktu.
Podoba mi się tu jeszcze jedna rzecz: bardzo rzadko się dzisiaj zdarza, żeby zapachu nie reklamowała żadna gwiazda lub chociażby modelka, rzadko się dziś zdarza, by zapach był pozbawiony tzw. twarzy. Bynajmniej nie mam tu na myśli marek niszowych, które z natury stosują inne, nie tak komercyjne strategie rekalamowe jak marki selektywne, sprzedawanych na masowa skale. W tym wypadku stało się jednak inaczej. Swoją drogą zupełnie to nie dziwi. Biorąc pod uwagę, że zapach pojawi się w limitowanej liczbie sztuk oraz że dostepny będzie tylko na lotniskach na terenie USA oraz Dubaju sprawia, że zatrudnianie do jego reklamy znanej twarzy zupełnie sie nie opłaca, nawet tak znanej i bogatej marce jak Armani.
Limitowana edycja zapachów pojawi sie w sprzedaży tylko w wybranych miejscach, przede wszystkim jednak na lotniskach w USA oraz Dubaju. O ile wybór USA w ogóle w tym wypadku nie dziwi, to Dubaj może wzbudzić pewne pytania. Niedoinformowanym przypominam, że Dubaj to aktualnie jedno z najbardziej dochodowych miast na świecie. Wybór tego miasta był nieprzypadkowy. Z Dubajem Armani związany jest już od dawna - to właśnie tak