Na tym jednak wzajemne podobieństwo tych zapachów się nie kończy. Dziwnym zbiegiem okoliczności o stworzenie debiutanckich perfum Jimmy Choo poproszony został Olivier Polge, który kilka lat wcześniej (dokładnie w 2004 roku) stworzył (wspólnie z Carlos Benaim i Domitille Bertier) ...Flowerbomb. W wyniku tego mariażu powstał kolejny kwiatowo - cukierkowy potworek.
Nie znoszę plagiatów. Muszę jednak przyznać, że w tym konkretnym przypadku kopia przewyższa oryginał. Flakon perfum Jimmy Choo stanowi zdecydowanie bardziej elegancki i ekskluzywny odpowiednik Flowerbomb. Tym samym to doskonały przykład tego, że podróbki bywają lepsze od oryginału (choć zdarza się to niezwykle rzadko).
Proceder kopiowania hitów sprzedażowych znanych marek w oczekiwaniu na szybki zysk to w biznesie perfumeryjnym (i nie tylko) norma, zwłaszcza w przypadku firm produkujących "perfumy" mass - marketowe, które z perfumami na ogół niewiele mają wspólnego. Jednak w przypadku marki, której produkty powszechnie uznawane są za luksusowe i wysokiej jakości jest to co najmniej nie na miejscu. Dobrze, że chociaż plakat reklamowy zapachu Jimmy Choo nie nawiązuje do tego z Flowerbomb...